Jak robić sobie reklamę i PR na… podpaskach w szkole!

Początkowo myślałem, że to jedynie kiepski żart. Ale jednak nie. Otóż zupełnie przypadkowo odkryłem, że są w Polsce fundacje, które z dumą i poklaskiem wyposażają szkoły w... podpaski, walcząc w ten sposób z… „wykluczeniem i ubóstwem menstruacyjnym”. Co więcej, za ich przykładem idzie samorząd warszawski, a konkretnie 34 szkoły w Śródmieściu.


Chodzi o Fundację Kulczyka i Fundację Różowa Skrzyneczka. Ta pierwsza chwali się, że wspólnie z firmą Rossman od dwóch lat dostarczyła do ponad 300 polskich szkół kilka milionów podpasek. W ramach programu „Podpaski w szkole dla każdej dziewczyny” fundacja przeprowadziła nawet badanie, z których rzekomo wynika, że  co piąta uczennica opuszcza lekcje ze względu na brak odpowiednich środków higienicznych podczas menstruacji. Celem tej kampanii jest także powszechna dyskusja w szkołach na temat tabu miesiączkowego, zarówno wśród uczennic, a także uczniów. Link: https://www.rozowaskrzyneczka.pl/o-nas


Krok dalej w podpaskowej działalności poszła Fundacja Różowa Skrzyneczka, zapewniające różowe skrzyneczki z bezpłatnymi środkami higienicznymi w wielu miejscach publicznych. Tu też chodzi o publiczną debatę o menstruacji i edukację na ten temat w szkołach. Co więcej, inicjatorzy chcą w ten sposób także wprowadzać „ekologiczne i zdrowe rozwiązania na czas miesiączki”. Co to znaczy? Link: https://kulczykfoundation.org.pl/co-robimy/pomocowe/polska-podpaski-w-szkole-dla-kazdej-dziewczyny


Pewnie znajdą się czytelnicy (raczej Panie) uważający, że to świetne inicjatywy, jak najbardziej potrzebne i tylko bezsensownie się czepiam i krytykuje. Otóż im i wszystkim moim sympatykom chciałbym uświadomić, że w polskie szkoły potrzebują ze 155 ważniejszych rzeczy niż darmowe podpaski. Dość napisać, że w wielu polskich szkołach brakuje np. papieru toaletowego, mydła, sprzętu sportowego, zaplecza, materiałów dydaktycznych, odpowiedniego wyposażenia sal lekcyjnych, a od niedawna rzekomo opału i energii do ogrzewania. To tylko część pilniejszych potrzeb. 


Oczywiście aż korci mnie, aby zapytać obie fundacje, czy przez ostatnie 2,5 roku zrobiły cokolwiek, aby powstrzymać szkodliwe zamykanie szkół i zdalną fikcję (co było i nadal jest realnym problemem polskich uczniów), ale ponieważ znam smutną odpowiedź, nie warto. 


Jakby tego wszystkiego było mało, niedawno przeczytałem w dzielnicowej gazetce informacyjnej, że „różowe skrzyneczki” zostały umieszczone w 34 szkołach w warszawskim Śródmieściu. Oczywiście władze dzielnicy są przeszczęśliwe z tej inicjatywy i siebie mocno za to chwalą. Poświęcono temu największy tekst w listopadowym numerze gazetki.

 

Przy okazji warto byłoby sprawdzić, co robią w polskich szkołach inne fundacje, stowarzyszenia, organizacje zajmujące się edukacją (a jest ich naprawdę dużo), jakie prospołeczne działania podejmują, czym się chwalą, co promują wśród uczniów i rodziców. Nie zdziwię się, jeśli znajdą się podobne żenujące i niepotrzebne akcje.

Komentarze

Popularne posty