O dobrych nauczycielach
Nic nie sprawia mi takiej przyjemności, jak kolejne informacje od nauczycieli odmawiający stosowania bzdurnych rekomendacji wirusowych w szkołach np. noszenia maseczek, przyłbic czy wykonania testu na koronowirusa. Jeszcze więcej radości dają rozsądni dyrektorzy przyjmujący taką postawę ze zrozumieniem. W walce o normalność w polskich szkołach z każdym tygodnie pojawiają się nowe światełka w tunelu.
W mijającym tygodniu liczne media informowały o nauczycielach "buntownikach", którzy nie ulegają psychozie wirusowej i chcą pracować w szkołach bez sanitarnych obostrzeń. Chyba każdy zainteresowany słyszał o 6 pedagogach z Zespołu Szkół w Brzózie Królewskiej odmawiających testu na koronawirusa czy anglistce z Wielkopolski, która od 1 września br. nie nosi maseczki w szkole. Zadałem sobie trud przejrzenia takich publikacji wraz z komentarzami. Celowo wybrałem jeden z największych portali, który od rana do wieczora straszy Polaków "wielką pandemią". Ku mojemu zdziwieniu spośród 308 ocen postawy anglistki, aż 204 były pozytywne. Co więcej, na 244 komentarze, zdecydowana większość popierała takie zachowanie pedagog.
Również moje prywatne rozmowy z nauczycielami wskazują na to, że nie poddają się szaleństwu wirusowych obostrzeń. Odbyłem ich niemało, choćby na dwóch protestach w stolicy (12 i 16 września). Spływają do mnie też dobre informacje od koleżanek i kolegów po fachu z całej Polski. Nawet w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych w Laskach nauczyciele nie są zmuszani do noszenia maseczek. Okazuje się, że wielu szkołach wystarczy szczera rozmowa z dyrektorem. Czasem pomagały też twarde dane na temat niewielkiej szkodliwości wirusa czy opinie GIS, MEN lub prawników. Myślę, że ci skromni pedagodzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jak wielkie dobro społeczne czynią. Są swoistymi liderami normalności, jaką bezprawnie odebrano nam 11 marca br.
I jeszcze jedna obserwacja. Tak się składa, że mieszkam w pobliżu kilku szkół podstawowych, przedszkoli oraz żłobków. Spacerując czasem obserwuję zajęcia wf czy swobodne zabawy na placu zabaw. Jaki to piękny widok, gdy dzieci mogą być po prostu dziećmi, a nauczycielom nawet do głowy nie przychodzi przestrzeganie rekomendowanego dystansu społecznego, zakazu w gry zespołowe czy przesadne dezynfekowanie sprzętu sportowego. Myślę, że gdyby ktoś (np. nadgorliwy rodzic), to zaproponował zostałby solidnie wyśmiany. Tyle właśnie są warte wytyczne MEN, MZ oraz GIS.
Każdy kolejny tydzień normalnej, stacjonarnej edukacji w szkołach będzie grał na korzyść zakończenia wirusowego szaleństwa oraz idiotycznych rekomendacji sanitarnych. Ucichną tzw. autorytety lekarskie, telewizyjni eksperci, których czarne scenariusze mało kto będzie już brał na serio. Nawet najbardziej przerażeni medialną pandemią rodzice czy nauczyciele w końcu przejrzą na oczy. Empirycznie doświadczą, że zostali nieprawdopodobnie oszukani i nie mają czego się bać. Mam nadzieję, że wówczas serdecznie podziękują dobrym pedagogom, którzy od 1 września po prostu zachowują się normalnie.
Komentarze
Prześlij komentarz