Czy szkoły będą jeszcze normalne?
Po niemal półrocznej przerwie polskie dzieci wróciły do szkół, przedszkoli i innych ośrodków! Jest to najlepsza wiadomość, jaka spotkała Nas w tym tygodniu. Tyle dobrego. W większości placówek wcielono w życie absurdalne obostrzenia wirusowe, a 77 szkół już zamknięto i wprowadzono w nich nauczanie zdalne lub hybrydowe. Pojawia się kluczowe pytanie, czy jest jeszcze szansa, aby szkoły były normalne?
Mimo bzdurnych zapowiedzi wielu lekarzy, ekspertów, dziennikarzy, o dziwo w pierwszym tygodniu normalnego funkcjonowania szkół nikt w nich jeszcze nie umarł, ani nie zachorował na koronawirusa. Bodajże wszystkie przypadki pozytywnych wyników testów w zamkniętych już szkołach dotyczyły przypadków, gdy nauczyciele czy dzieci nabyli wirusa pod koniec wakacji. Mało tego MEN chwali się, że w 99,84 proc. placówek szkolnych, przedszkoli, ośrodków pracuje stacjonarnie. Pytanie, jak długo? Wspominałem, że z moich informacji wynika, że najpóźniej do listopada, gdy rząd ogłosi tzw. drugą falę wirusa.
Na razie głównym zmartwieniem wielu rodziców są absurdalne wytyczne i obostrzenia wprowadzane przez dyrektorów szkół w porozumieniu z sanepidem i organem prowadzącym. Podam tylko jeden przykład z tego nieśmiesznego cyrku. Jak donoszą media w gminie Łukowica (woj. małopolskie) już 2 września zamknięto cztery szkoły i wprowadzono zdalne nauczanie! Powód? Pozytywny wynik na koronawirusa u jednej (!) nauczycielki, która miała po kilka godzin w każdej z placówek. Czyli kobieta nie zdążyła jeszcze wejść do szkół, rozpocząć pracy, a już odebrano normalną edukację wszystkim dzieciom z czterech placówek!
Proszę pamiętać, że zmuszanie dzieci i rodziców do noszenia maseczek, przyłbic czy rękawiczek, mierzenia temperatury ciała czy straszenie uczniów potencjalną izolatką oraz kontaktem z sanepidem jest nie tylko niezgodne z prawem, ale przede wszystkim szkodzi psychice najmłodszych. Chyba wszyscy znamy już stanowisko RPO, który jasno stwierdził, że nie można ograniczać swobód obywatelskich zwykłymi rozporządzeniami, tym bardziej w sytuacji, gdy w kraju wciąż nie ogłoszono stanu nadzwyczajnego. Dlatego cieszy, że sporo rodziców składa oświadczenia o braku zgody na stosowanie wytycznych. Niestety duża część dyrektorów odrzuca je i dopiero bardziej asertywna postawa rodziców, sprawia, że odpuszczają. Osobiście miałem takie "starcie" w szkole córki. Na szczęście zwycięskie. I do tego namawiam wszystkich odpowiedzialnych rodziców. Tylko od ich postawy zależy, czy nasze szkoły będą jeszcze pracowały w normalnych warunkach.
Przy okazji warto pochwalić tych dyrektorów szkół, którzy odgórne wytyczne traktują z przymrużeniem oka i nie zamieniają swoich placówek w oddziały szpitalne, ani nie terroryzują uczniów i rodziców. Wiem, że jest ich niemało. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach czy wsiach. Jesteście elitą. Nadzieją na lepsze jutro polskich dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz