Co nas czeka od 1 września?
Chyba większość rodziców dzieci w wieku szkolnym zastanawia się, co nas czeka od 1 września. Jak będzie wyglądał rok szkolny 2020/2021? Czy odbędzie się normalnie w szkołach? Czy rząd ponownie zamknie szkoły oraz dzieci w domach i wprowadzi e-nauczanie? Oto moje trzy najbardziej realne scenariusze.
Niestety z moich informacji wynika, że najprawdopodobniej szkoły będą otwarte do października, może listopada, po czym władze ogłoszą tzw. drugą falę koronawirusa. Wówczas powiatowe sanepidy, organy prowadzące, media (zapewne część rodziców i nauczycieli) będą naciskały dyrektorów szkół na zamknięcie szkół i wprowadzenie e-nauczania. Świadczą o tym rekordowe zamówienia dla szkół na sprzęt komputerowy, programy, szkolenia nauczania online, a także opinie dyrektorów szkół. Kilkoro z nich pojawiło się na moim zeszłotygodniowym proteście przy MEN i wprost powiedziało, że już wszystko jest planowane pod e-nauczanie.
Drugim najbardziej realnym scenariuszem jest kontynuowanie nauczania stacjonarnego, ale w ostrym reżimie sanitarnym. W tym przypadku do głosu dojdą absurdalne wytyczne MEN, MZ oraz GIS. Jeśli szkoły będą znajdowały się w tzw. żółtej lub czerwonej strefie, możliwy jest m.in. przymus noszenia maseczek, przyłbic przez wszystkich obecnych w szkole, mierzenie temperatury, zakaz wyjść ze szkoły, ograniczenie dostępu do świetlic, a także wejść do szkoły osób z zewnątrz. Taka szkoła będzie przypominała oddział szpitalny. Tak, jak sama izolacja społeczna, będzie ona także niekorzystanie rzutować na psychikę dzieci.
Najmniej prawdopodobną opcją jest... normalność, czyli nauka w szkołach przez cały rok szkolny 2020/2021 na zasadach sprzed 11 marca br. Niestety zależy na tym dość wąskiej grupie świadomych rodziców, którzy wiedzą, że żaden wirus nie powinien dewastować państwa, w tym systemu edukacji. Podobnie jest w gronie nauczycieli - ci, którzy chcą powrotu do normalności są w mniejszości i nie uśmiecha się im "wychylać". Żyjemy w czasach, w których podstawowe prawa są nam odbierane pod byle pretekstem. Epidemia koronawirusa jest doskonałym argumentem, aby zaorać system edukacji. Czym to grozi, nie trzeba chyba wyjaśniać.
We wszystkich scenariuszach kluczowa będzie postawa rodziców. Jeśli będą protestować za normalnością w szkołach tj. edukacją stacjonarną, bez chorych obostrzeń, zaręczam, że dyrektorzy szybko ustąpią. Choćby dla świętego spokoju. Z kolei milczące przyzwolenie spowoduje, że dzieci ponownie zostaną poddane izolacji społecznej, a ich edukacja i rozwój zostaną ograniczone. Wybór należy do Państwa.
Komentarze
Prześlij komentarz